top of page

Miłosny Rewolwer​

Jan Możdżyński

10.05 – 8.06.2024

Miłosny Rewolwer 

reżyseria: Jan Możdzyński 

 

 

Akcja filmu rozgrywa się w nieokreślonym czasie na dziewiczych preriach i w kuluarach saloonów Dzikiego Zachodu (notatka: redukcja kosztów scenografii: plan filmowy może zostać przeniesiony do podwarszawskiego westernowego miasteczka, potencjalne ubytki w zabudowie i inwentarzu zwierzęcym stworzyć przy współpracy z teatrem lalek tj. wyciąć z kartonu). Bohaterowie to grupa wagabundów, freaków łaknących życia z dala od represyjnych łańcuchów rutyny i narzuconego porządku. 

scena I 

Za Judith Butler polaryzowanie płci utrzymuje patriarchat, dlatego fizjonomię wszystkich postaci przysłania maska lub rondo kowbojskiego kapelusza. Płeć jest performowana, a performance to nasza specjalność. Stroje bliskie są praktykom cross-dressingowym i przebraniom z pogranicza burleski i dragu.

 

Plan ogólny, bezkresne pustkowie, z oddalenia widzimy pasące się konie. Cisza. Kadr zasnuwają smugi mgły, aby po chwili okazało się, że to dym ćmiącego się w ustach papierosa. Długa sekwencja zbliżenia na nieruchomą postać.  Zbliżenie na niedopałek, który zaczyna bezwiednie zwisać z kącika ust. W tle słychać pochrapywanie.

 

Postać dotąd hodująca konie budzi się jako łowczyni głów – Belle ‚Long Shot’. Ściga bandziorów. 

Belle ‚Long Shot’

Kurdebele, czuję, że to miejsce zmienia. Czy będę miała te same pragnienia, będąc już kimś innym? 

scena II 

Bohaterka ma oponenta, jak to w klasycznym westernie, jest nim bandyta i rewolwerowiec – Conchita Velour. W welurowej marynarce z wywiniętym kołnierzem jak u gwiazdy rocka. Zły do szpiku kości, w środku martwy, gotowy pozbawić życia za garść dolarów. 

Conchita Velour 

Rzucam rękawicę!

Belle ‚Long Shot’

Przyjmuję wyzwanie Conchitto! Wyznaczono nagrodę za twoją głowę, która warta jest więcej niż kilogram złota! Jestem zmuszona interweniować. Poddaj się albo giń!

Conchita Velour

 

Oki doki, nie toleruję mięczaków. 

Zbliżenie na tryskający lubrykantem pistolet. Widz zaczyna przeczuwać, że bohater z pasją oddaje się  także innym czynnościom poza zabijaniem.

scena III 

Scena jest pastiszem filmu „Zardoz” z 1974, w którym uprzywilejowana kasta Eksterminatorów z Zedem (Sean Connery) odzianych w futurystyczne, acz skąpe i jakby wyjęte z fantazji BDSM, stroje ujeżdża konie i zabija Brutali. Ich bóstwo – Zardoz podarował im broń i przekonał, że „karabin jest dobry, penis jest zły. Penis strzela nasieniem i zdradza życie, które zatruwa ziemię zarazą ludzi. Lecz karabin strzela śmiercią i oczyszcza ziemię […] Idźcie i zabijajcie”. 

To, co nieuniknione – pojedynek. Słyszymy przeciągłe dźwięki harmonijki. Postać w kostiumie z pogranicza sci-fi i space porno celuje w przeciwnika z pistoletu. Zoom w stronę lufy w kształcie męskiego przyrodzenia (penisolwer). 

Conchita Velour

Strzelaj, kowboju!!!

Belle ‚Long Shot’

Takiej szumowiny jak ty, nie będzie nikomu brakować. Szkoda na ciebie kuli łachudro. 

Słychać ogłuszający dźwięki wystrzałów. Suspens. Okazuje się, że w tej walce nie ma przegranych ani zwycięzców. Trajektoria świszczących miłosnych nabojów formuje czułą ścieżkę w kształcie serca. 

scena IV 

Starciu przygląda się tłum gapiów. 

Sweet Pussy Pauline 

Do licha! Co to za raban? Bella i Conchita się nie szczypią. 

Ku zaskoczeniu kibiców, nierozstrzygnięty pojedynek za obopólną zgodą zostanie przeniesiony do przestrzeni saloonu. 

Sweet Pussy Pauline

Świat jest wystarczająco pełen przemocy i bezprawia. Sekret Dzikiego Zachodu to świadomość, że rządzi nie tylko prawo najsilniejszego, a z cennych rzeczy mamy równość i wolność. Bella i Conchitta chyba się zwąchały. 

scena V 

Budynek będący centrum życia każdego miasteczka zlokalizowanego na Dzikim Zachodzie w zewnątrz jawi się jako kolebka zła i zepsucia. Albo po prostu ucieleśnienie patriarchalnych potrzeb zalewania trudnych emocji alkoholem, uprzedmiotowiania kobiecego ciała i odreagowywania stresu przemocą. Jego progi przekroczyć mogą tylko jednostki twarde lub niemające nic do stracenia. Jak i te, które chcą stawić czoło temu odgórnie narzuconemu porządkowi i mu się sprzeciwić. 

scena VI 

Przed saloon zajeżdża postać na koniu. Nim przywiąże cugle i zagarnie parkiet, wjeżdża konno do środka budynku i robi hałas. Wyciąga dłoń z błyszczącymi, świeżo zrobionymi pazami. Z pukawki wystrzeliwuje deszcz konfetti, które lśni pod saloonowym firmamentem niczym gwiazdy. 

Ramona Starr

To miasto jest moje! Tutaj się wyzwoliłam i okazałam się dużo silniejsza, niż sądziłam. Miejcie się na baczności, kojoty. 

scena VII 

Nawiązanie do filmu dokumentalnego „Paryż płonie” (reż. Jennie Livingston, 1990 r.), dającego wgląd do świata queer osób koloru i organizowanych przez nie bali rozsianych po Harlemie i Bronxsie w latach 80.

Kamera wjeżdża do środka kontrastującego z niegościnną fasadą. Dzięki tkaninie stylizowanej na kurtynę scena nabiera teatralnego lub cyrkowego charakteru. Na kontuarze stoją drinki, a na parkiecie wiją się postaci w groteskowych przebraniach. Lśni biżu, kowbojki i harnessy. Zalotnie mrugają oczka kabaretek i ubrokacone powieki, półprzymknięte pod ciężarem dolepionych rzęs. Miejsce to jawi się jako subwersywny raj, gdzie odrzucamy dotychczasowe role, podważamy normy genderowe i poddajemy je transformacji. Arena staje się miejscem zażartych vogue battle i jednocześnie miejscem tworzenia wspólnoty. Tutaj nasi bohaterowi zawalczą o zwycięstwo. Catwalk, duckwalk, spins i dip. Strike the pose! Tej nocy saloon płonie. 

scena VIII 

Rozpoczyna się walka o trofea w najróżniejszych konkurencjach. Każdy ma szansę się pokazać – być zauważonym i zrozumianym. Z parkietu schodzi Vaginal Bill, z odsłoniętą klatą okoloną tiulem piór. 

Vaginal Bill 

Ależ to była krwawa jatka! (mówi zdejmując szpilki obcierające stopy)

 

Ginger ‚The Snake'

My kowboje idziemy na żywioł i nie dajemy się wykiwać!

 

Coco Wild 

A show okupione jest naszym potem! Jednak jego powodzenie napełnia nas dumą!

scena IX

W pomieszczeniu robi się gorąco. Widz czuje się jak uczestnik zabawy, który kieruje się ku wyjściu, by zaczerpnąć powietrza. Zoom na saloonowe drzwiczki i zdobiące je ornamenty przypominających nabrzmiałe piersi. Oraz na dwie pary owłosionych nóg obutych w kowbojki. Drżące kończyny wydobywają rytmiczne dźwięki z ostróg brzęczących na drewnianym parkiecie. Słychać również czułe szepty i przyspieszone oddechy. To Belle i Conchita.

 

scena X

Nawiązanie do „Barbie” (reż. Greta Gerwig, 2023 r.). W Barbie Land główna  bohaterka mogła być kim chce, w prawdziwym świecie dowiaduje się że „nie kontroluje kolei ani przepływów handlowych”. Zaczyna odczuwać skrępowanie i przemocowość społeczeństwa. Mężczyźni traktują ją przedmiotowo. Ken zaś dostrzega gliniarzy na koniach, prezesów spółek, reklamy westernów, wizerunek Rockiego Balboa. To wszystko sprawia, że dochodzi do wniosku, że „konie są przedłudzeniem męskości”,a patriarchat jawi mu się jako „system, w którym mężczyźni i konie wszystkim rządzą”.

Nawet jeśli na zachodzie śmierć jeździ konno, to z pewnością nie na tych osobnikach. W naszym świecie, konie za nic mają ujeżdżanie i gonitwę za niesfornymi trzodami. Są ucieleśnieniem delikatności i gracji. Konik jest prześwietlony, tak jak zdemaskowany na wylot patriarchat.

Scena XI

Zapadła głęboka noc, zabawa trwa w najlepsze. Jeden z jej uczestników, odwrócony tyłem, przy świetle świecy spogląda na majaczący horyzont. Nie tęskni już za tym, aby go przekroczyć. Czuje, że jest w domu. Wnet w oknie pojawia się przybysz trzymający za cugle swojego mustanga. Spogląda na naszego bohatera, a potem na tłum i łapie kontakt wzrokowy z widzem. Przełamanie czwartej ściany. 

przybysz (patrząc w kamerę) 

Odgarniając wszechobecny kurz z otwartych równin — przejrzałem na oczy.

Dziki Zachód, albo raczej jego alternatywna wersja, staje się miejscem do zanurzania się w nieskrępowanych pokładach wyobraźni, rzucania wyzwania statusowi quo. W lustrach okien widzimy własne oblicza. Nasze ja, rozpoznane i kochane, nie porzucone, czy zdradzone, przekraczające granice i pragnące wolności. 

scenariusz: Katarzyna Piskorz 

logo: czarny herb z koroną, biała syrena z tarczą zwrócona w lewą stronę

projekt współfinansuje m.st. Warszawa

 

fot. Szymon Sokołowski (meta_stron_fiction)

 

bottom of page